Ku zamyśleniu z 2024 01 14: Konsekwencje wypisania (się) ucznia z lekcji religii -Ks. Wojciech Lechów, Kl. Rafał Witkowski; Kolęda od drzwi do drzwi – szansa na ewangelizację- c.d.; Uśmiechnij się- Ksiądz po kolędzie.

Konsekwencje wypisania (się) ucznia z lekcji religii Ks. Wojciech Lechów, Kl. Rafał Witkowski

https://parafiaopatrznosci.pl/wp-content/uploads/2018/09/Konsekwencje-nieuczestniczenia-w-religii.pdf

Wypisanie się z religii w szkole niesie ze sobą szereg konsekwencji, poczynając od możliwości zaciągnięcia winy moralnej, przez poważne naruszenie troski
o wiarę i życie duchowe, utrudnienie przygotowania do małżeństwa, aż do pozbawienia się możliwości przygotowywania się do sakramentów.

   W Polsce nauka religii w szkole organizowana jest na życzenie rodziców (opiekunów prawnych) lub pełnoletnich uczniów. Powodów wypisywania się uczniów z lekcji religii jest wiele. Często ani rodzice, ani uczniowie nie zdają sobie sprawy ze skutków podejmowanej decyzji. Pojawia się zatem konieczność omówienia konsekwencji zaprzestania uczęszczania na lekcje religii, zarówno od strony moralnej, jak i prawnej, w dziedzinie prawa kościelnego i państwowego. Decyzja o nieuczęszczaniu na lekcje religii w szkole pociąga za sobą skutki wynikające z oczywistego obowiązku osoby wierzącej do pogłębiania swojej wiary. Katolik, który świadomie rezygnuje z formacji chrześcijańskiej, proponowanej m.in. w ramach lekcji religii w szkole, popełnia grzech wobec I przykazania Bożego. Wagę tego grzechu należy rozważyć w sumieniu, rozpatrując zarówno aspekt osobowy – zaniedbanie życia religijnego – jak też aspekt społeczny – zgorszenie, które może się dokonać w konkretnym środowisku z racji publicznej decyzji wypisania się z lekcji religii. Odpowiedzialni za chrześcijańskie wychowanie są przede wszystkim rodzice, dlatego powinni troszczyć się o to, by ich dzieci uczęszczały na lekcje religii w szkole. Zadaniem rodziców jest wychowanie w wierze swoich dzieci, dlatego powinni jako pierwsi i główni wychowawcy starać się o zapewnienie im pełnej formacji chrześcijańskiej, nie poprzestając na samej rodzinie jako podstawowej komórce wychowawczej, lecz także posyłając dzieci na lekcje religii w szkole.
Kodeks Prawa Kanonicznego nie mówi wprost o obowiązku uczestnictwa w szkolnej nauce religii, można jednak wydedukować taki nakaz z ogólnych wskazań. Wypisanie się z lekcji religii jest zerwaniem jednej z istotnych form katechizacji w Polsce i skutkuje niemożnością odpowiedniego przygotowania do sakramentów: I Komunii Św., pokuty i pojednania oraz bierzmowania, a więc uniemożliwia przyjęcie tych sakramentów.
Decyzja o rezygnacji z lekcji religii ma poważne konsekwencje dla rozwoju wiary i życia chrześcijańskiego. Sakramenty zostały ustanowione przez Chrystusa i dotyczą ważnych momentów życia chrześcijanina. Życie sakramentalne jest zaś wzmocnieniem drogi chrześcijańskiej. Chociaż sakramenty są darem Bożym, to wzywają również do odpowiedzi – w postaci zaangażowania w rozwijanie tego daru. Zwłaszcza sakrament bierzmowania zobowiązuje do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do jej obrony, a to z kolei wymaga odpowiedniego przygotowania. Uczestnictwo w lekcjach religii niewątpliwie pomaga poznawać, rozumieć i rozwijać życie sakramentalne.
Nieuczestniczenie w lekcji religii uniemożliwia również bycie chrzestnym lub świadkiem bierzmowania. „Do przyjęcia zadania chrzestnego może być dopuszczony ten, kto: (…) posiada wymagane do tego kwalifikacje (…) jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić (…)”.   CDN

Kolęda od drzwi do drzwi – szansa na ewangelizację /CD/

W wielu rejonach diecezji kapłani odwiedzają mieszkania w potężnych blokowiskach. Kilka minut przed zaplanowaną wizytą w danej klatce do drzwi puka ministrant, by sprawdzić, czy lokatorzy chcą przyjąć kapłana. Czasami od razu wiadomo, że ktoś sobie takiej wizyty nie życzy. Innym razem brakuje jednoznacznej informacji. Wtedy ksiądz zapuka. Zdarza się, że drzwi się otwierają. Krótkie spotkanie kończy się modlitwą. „Nie przyszedłem Pana nawracać. Cytuję wtedy w myślach ks. Jana Twardowskiego” – opowiada jeden z wikariuszy. Jego zdaniem, ten odwrócony porządek rzeczy, gdy to kapłan przychodzi do wiernego, by go wysłuchać jest bardzo cenny. „Jest w tym pewien element niepewności, ryzyka, ale to bardzo ewangeliczna sytuacja” – przyznaje. Według ks. Studenskiego, ludzie spotykający się z księdzem w swoim mieszkaniu są gotowi częściej niż kiedyś poruszać różne problemy. Niekiedy pod maską opisywanych przez z nich zdarzeń chcą przekazać własne duchowe lub religijne wątpliwości. „Zdarza się, że np. ksiądz omija mieszkanie, bo wie, że tam żyją ludzie w związku niesakramentalnym i oszczędzi niezręcznej sytuacji im i sobie. A oni często czekają, chcą opowiedzieć o swojej sytuacji” – powtarza na łamach „Gościa” ks. Studenski. „Gdy księża z parafii zaczynają chodzić w naszej okolicy, powstaje specyficzna wspólnota. Wiemy, że będą nas odwiedzać po kolei. Księży przyjmują nawet ci, którzy do kościoła chodzą tylko na pogrzeby albo wcale. To dobrze, że ksiądz ich odwiedza. Mam wrażenie, że wtedy więcej mnie z tym sąsiadem łączy” – zwierza się parafianin.
Kolęda „na zaproszenie” lub wypełnianie specjalnych formularzy przez internet dla wielu proboszczów są bardziej męczące niż te wizyty od drzwi do drzwi.
Dla wiernych, którzy mieszkali kiedyś za granicą, praktykowana w Polsce kolęda duszpasterska to niezwykłe doświadczenie. „Tego naprawdę nie ma w innych częściach Europy czy świata. Pukający do drzwi kapłan to okazja do niezwykłego spotkania, którego czasami sens dostrzegamy po wielu latach. Odczułem to wyraźnie w tych miejscach, gdzie posługa księży praktycznie sprowadza się jedynie do przestrzeni świątyni lub plebanii” – zauważa

Internetowy Dziennik Katolicki  z 22.12.2023       

 
Uśmiechnij się

„Ksiądz po kolędzie”

Chodzi ksiądz po kolędzie i jest już bardzo zmęczony, ale widzi pod lasem domek, około piętnaście minut drogi, a droga nieodśnieżona. Idzie dym z komina, więc wdowa jest w domu. Znał tą starszą, samotną babcię, która tam mieszkała.
„Iść, nie iść. No, ale ona czeka. Jeśli jej nie odwiedzę, będzie jej przykro, a ja będę miał wyrzuty sumienia”.
Koniec końców poszedł. Zasapany wchodzi do izby i mówi zdyszany:
– Szczęść Boże! No, ja tu piętnaście minut szedłem po nieodśnieżonej drodze, żeby panią spotkać i Boże błogosławieństwo przynieść!
– Rozumiem księdza…- na to kobieta.
Przecież każdy grosz się liczy…

*

Kapłan przyszedł z wizytą duszpasterską do pewnej parafianki:
– Może ksiądz szarlotki spróbuje?
– Bardzo chętnie.
Dała mu talerzyk, ksiądz je, ale pies warczy na niego i tak się dziwnie zachowuje.
Kapłan mówi:
– Niech pani przymknie tego psa.
Na to kobieta:
– On nic księdzu nie zrobi!
Tylko trochę się denerwuje, bo on też je zawsze z takiego talerzyka.

*

Na kolędzie jest zawsze częstowanie i to tłumaczy, skąd często u księży nadwaga.
– Proszę pani, proszę mnie nie częstować, bo widzi pani, że ja mam kłopoty z nadwagą – mówi ksiądz w jednym domu.
– Bo, proszę księdza, żeby schudnąć, to trzeba wcześniej wstawać.
– Proszę pani, ja wstaję codziennie przed szóstą.
– Od stołu. Proszę księdza. Od stołu.

https://gloswielkopolski.pl