Ku zamyśleniu z 2023 01 29- Cytaty – myśli – teksty dla dzieci, młodzieży i dorosłych: TAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJ – „Święty” (Wojciech Jędrzejewski OP), Wizyta Duszpasterska- Kolęda lat 90-tych.

TAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJ
„Święty”

Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów. Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. Hosanna na wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Hosanna na wysokości.
Bóg jest święty, stąd spotkanie z Nim powoduje w nas przerażenie. Dzieje się tak dlatego, że należymy do świata pełnego pomieszania tego, co piękne i kiczowate, dobre i złe, prawdziwe i fałszywe. Funkcjonujemy w świecie, w którym cofa się raz wypowiedziane słowo, w którym w imię miłości krzywdzi się innych ludzi. Pan Bóg zaś jest jednoznaczny, będąc krystalicznie czystym Dobrem, Miłością, Prawda, Oddaniem. Musi nas przerażać Jego Świętość, bo nieustannie cofamy się przed jednoznacznym opowiedzeniem się za Miłością, Prawdą. Nasze życie (sądy, decyzje, odczucia) jest mało przejrzyste, stąd zaskakuje nas i onieśmiela Boskie Światło. Oczy nieprzywykłe do takiej jasności tracą zdolność postrzegania. Nie są w stanie ogarnąć absolutnego piękna. Światło staje się w nas mrokiem budzącym trwogę.
Równocześnie przeczuwamy, że jedynie życie święte, czyli nie po łebkach, nie w okraku pomiędzy „tak” i „nie”, może być spełnieniem. Dusimy się w oparach naszych kłamstw, obłudy, powierzchowności i niekiedy rozpaczliwie pragniemy świeżego powietrza prawdy. Zatruci skażoną wodą dwuznacznych słów spustoszonych przez nasz egoizm łakniemy czystej wody miłości. Stąd oprócz przerażenia rodzi się w nas fascynacja Bogiem, który jest klarowny jak górski strumień.
Świętość Boga nie ma w sobie choćby cienia wyniosłości wobec tego, co pomieszane i zmącone. Swojej bowiem wielkości nie zawdzięcza przytłaczającej innych mocy, megalomanii, pogardzie i potępieniu, usuwających to, co niższe i gorsze, w cień. Ten, który jest Panem wszechświata podejmuje służbę wobec bezradnych stworzeń. Świętość Boga można porównać do piękna matki oddanej bez reszty swojemu małemu dziecku. Jej miłość jaśnieje nad niemowlakiem poprzez proste czynności – przewijanie kąpiel, karmienie.
Najwyższy nie gardzi tym, co małe i pokorne. Uświadamiamy to sobie, gdy podczas Mszy śpiewamy hymn:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów. Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. Hosanna na wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Pan idzie do nas nie w przytłaczającej wielkości, ale poprzez proste, zwykłe rzeczy: chleb i wino. Jest bardzo blisko w swojej przejmującej odmienności od naszego poranionego grzechem świata, ale wkracza weń dyskretnie, jak potrafi to uczynić jedynie prawdziwa Świętość.

Wojciech Jędrzejewski OP

WIZYTA DUSZPASTERSKA
Kolęda lat 90-tych
Jako dziecko, mieszkałam z siostrą i mamą w kawalerce w 10-piętrowym bloku. Prawie na każdym piętrze miałam jakieś koleżanki oraz przyszywane ciocie i wujków. Klimat jak w wielkiej rodzinie. Czasy były takie, że każdy niewiele miał, ale wszyscy się ze sobą dzielili – jeśli nie samym produktem, to chociaż informacją, gdzie ów produkt zdobyć. Ludzie wtedy jakoś bardziej byli ze sobą. Wspólnie przeżywali różne wydarzenia. Jak choćby właśnie wizytę duszpasterską.
To był wielki dzień. Mama szybko odbierała nas z przedszkola i szkoły. W domu szybciutko zupka i hops – wystawiała nas na korytarz. Teraz, jako matka, wiem, że chodziło o zachowanie porządku w domu na przyjście gościa, ale wtedy byłam święcie przekonana, że mamy mega ważną misję zdawania relacji z tempa, w jakim ksiądz przemierzał piętra naszego bloku. Teorię tę potwierdzał fakt, iż z każdej rodziny dzieci były wysyłane na zwiady.

Dziecięca rzeczywistość w bloku

Lataliśmy więc po piętrach wymieniając się informacjami, kto gdzie widział gościa w sutannie. Czasem sprawy się komplikowały, gdy ksiądz rozpoczynał wędrówkę od piętra 10-ego. Dla nas, mieszkańców 4-ego, to oznaczało długie czekanie. Aby spożytkować czas, darłyśmy się z siostrą wniebogłosy, tzn. śpiewałyśmy jakieś pieśni – nie zawsze religijne.
Miałyśmy bardzo miłego sąsiada, który, z racji prowadzonej działalności handlowej, zawsze miał mnóstwo słodyczy. I gdy nasz koncert się przedłużał, wynosił nam na klatkę schodową garść gum do żucia. My traktowałyśmy to jako dowód uznania, on zapewne jako klucz do ciszy.
Sama wizyta była już tylko ukoronowaniem tego czasu spędzonego na oczekiwaniu. Jak już pisałam, wydarzenie to miało na mnie wpływ. Dzięki niemu wiem, że na ważne rzeczy warto czekać i nie trzeba się z nimi spieszyć.
Dzisiaj wizyty po kolędzie już troszkę bardziej mnie stresują, bo muszę ładnie maskować entuzjastyczne wywody moich najmłodszych słodziaków: Lusia w wieku 3 lat powiedziała np. do księdza: „Księżycu, a ja mam zęby… ale ich nie umyłam”. Albo Eliza podczas modlitwy z księdzem szturchnęła mnie, mówiąc: „Mamo, zrób Jezusowi herbatę”.
P.K. – www.siewca.pl